Walentynki z Sally Hansen

Hej Misiaczki ;) 
Dziś ostatnie walentynkowe zdobionko w tym sezonie. 

Też macie już dość różu, czerwieni, serduszek itp. itd.?
Mi już te wszystkie zdobienia uszami wychodzą ;) Może dlatego, że zrobiłam ich aż 9 :p
Ale o tym – potem.

Dzisiejsze zdobienie, pomijając farbki, w całości wykonałam lakierami Sally Hansen. 
To jest to, co lubię – jedna marka - od odżywki aż po top.
Dacie wiarę, że to moja pierwsza (oprócz jednorazowego zastosowania bieli jako podkład)  przygoda z lakierami Sally Hansen na blogu?

Tu wszystkie lakiery pochodzą z serii Xtreme Wear. Moje wrażenia? Osobiście wolę gęstsze lakiery i szersze pędzelki, ale zarówno krycie (2 warstwy), połysk i trwałość oceniam zdecydowanie na plus.

W mani postawiłam na sweterkowe pazurki, tym razem w typową jodełkę oraz wątpliwej urody miśka malowanego farbkami. Misia rysowałam z mojego zeszłorocznego tutorialu, zabrałam mu parasolkę (pamiętacie? - klik), a dodałam serducho.

Użyłam:

• Sally Hansen nailgrowth Miracle
• Sally Hansen Xtreme wear 139,239,320,
• Farbki akrylowe, pędzelek
• Top Sally Hansen Insta Dri

Na koniec podrzucam Wam jeszcze kilka zdjęć dzisiejszego zdobionka oraz kolaż ze wszystkimi walentynkowymi mani z  tego roku. Piszcie, które podoba Wam się najbardziej.

Miłego, romantycznego wieczoru :)
Do zobaczenia😘
Żaneta